godło

Zespół Szkół w Trzcinicy
ul. Szkolna 2, 63 - 620 Trzcinica

logo
Zespół Szkół w Trzcinicy

Spotkanie z panią Zofią Ciupińską najstarszą mieszkanką gminy Trzcinica

31 października 2018r. uczniowie Zespołu Szkół w Trzcinicy Karolina Dłubak-Sierańska i Szymon Gość pod opieką nauczycielki Ewy Gaze spotkali się z panią Zofią Ciupińską najstarszą mieszkanką gminy Trzcinica. Pani Zofia w lipcu br. skończyła 104 lata. Zgodziła się spotkać z uczniami naszej szkoły i opowiedzieć im o tym jak żyło się w okresie po 1918 roku, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. W trakcie rozmowy pani Zofia wypożyczyła na szkolną wystawę pamiątkowe zdjęcie chóru, który powstał w 1932 roku i w którym śpiewała.

Uczniowie wdzięczni za spotkanie i udzielony wywiad wręczyli pani Zofii bukiet kwiatów i skromne podziękowanie.

Wywiad przeprowadzono w ramach realizacji projektu „Niepodległa”.

Oto on:

 

Dzień dobry Pani. Dziękujemy za to, że zgodziła się Pani z nami porozmawiać. Najpierw chcielibyśmy zapytać Panią o wspomnienia z dzieciństwa.

 

  1. Kiedy i w jakiej miejscowości Pani się urodziła?

Urodziłam się 23 lipca 1914 roku jako drugie dziecko w rodzinie Szarów w Trzcinicy. Wtedy dzieci rodziły się w domu z pomocą położnej zwanej akuszerką.

 

  1. Co może nam Pani powiedzieć o swoim dzieciństwie?

Moje dzieciństwo pamiętam jak przez mgłę, były to lata międzywojenne. Nie pamiętam żebym chodziła do przedszkola, bo prawdopodobnie nie było przedszkola w Trzcinicy. Pamiętam moje zabawki – szmacianki. Były to lalki, które uszyła mi moja mama. Wózek do lalek zrobiłam ze swoją koleżanką, był to „wózek” z pudełka po butach. Do tego wózka dowiązałam sznurek i chodziłam „dumna” po Trzcinicy ciągnąc „wózek”, a w nim lalkę – szmaciankę.

 

  1. Do jakiej szkoły Pani chodziła i jak wyglądała nauka w szkole w tamtym czasie?

Kiedy miałam 6 lub 7 lat poszłam do Szkoły Powszechnej w Trzcinicy, która mieściła się naprzeciw obecnego probostwa. Była to szkoła sześcioklasowa, chodziło się sześć lat. Do szkoły nosiłam tylko zeszyt i coś do pisania, książek nie mieliśmy, bo miał je tylko nauczyciel. Do tego zeszytu zapisywaliśmy najważniejsze wiadomości podyktowane przez nauczyciela. Uczyliśmy się: polskiego, rachunków, przyrody, historii, geografii, gimnastyki i śpiewu (tyle pamiętam). Na lekcjach musieliśmy grzecznie siedzieć i słuchać nauczycieli, bo niegrzeczni byli surowo karani. Po skończeniu sześcioletniej szkoły pomagałam w domu rodzicom, opiekowałam się młodszym rodzeństwem.

 

  1. Jak wyglądało życie przed II wojną, jak się żyło w tamtym czasie?

Jako 16-letnia dziewczyna pracowałam na polu w dużym gospodarstwie zw. „majątkiem” w Aniołce II prowadzonym przez niemieckiego właściciela Tneme.

W 1932 roku powstał w Trzcinicy chór świecko-katolicki „Lutnia”. Ja do tego chóru należałam, chodziłam na próby, występowałam. Było nas około 100 członków – chórzystów i byliśmy najlepsi w powiecie kępińskim.

 

  1. Jak wyglądała Trzcinica przed wybuchem II wojny światowej?

Przed II wojną światową mieszkańcy Trzcinicy żyli biednie ale spokojnie. Dużo pracowali na polu, a mimo to spotykali się. Przez Trzcinicę prowadziła droga kamienista tzw. „kocie łby”. Po obu stronach drogi były rowy porośnięte trawą. Na tych rowach ludzie, sąsiedzi siadali i rozmawiali, szczególnie w niedziele i święta, w ciepłe dni.

W Trzcinicy były wtedy 2 sklepy spożywcze i jedna piekarnia. Do tej piekarni gospodynie nosiły ciasto chlebowe w słomianych kobiałkach, a piekarz w dużym piecu wypiekał rumiany chleb. Po większe zakupy jeździło się furmanką, rowerem lub pociągiem do Kępna.

 

  1. A czy pamięta Pani wybuch II wojny światowej?

Wybuch II wojny światowej spowodował duży strach, niepewność wśród mieszkańców. Jedni uciekali z domu, bo myśleli, że Niemcy wezmą ich do niewoli lub na front. Pamiętam jak nad wioską latały samoloty niemieckie. Całe szczęście nie tak często, czasem przejechał motocykl niemiecki z żołnierzami. Słychać było dalekie wybuchy i strzały.

 

  1. Jak i gdzie spędziła Pani lata wojenne? Jak wtedy wyglądała nauka, czy chodziła Pani wtedy do szkoły?

W 1933 roku wyszłam za mąż, urodziłam córkę, która w chwili wybuchu wojny miała 6 lat. Bardzo martwiłam się o jej życie i bezpieczeństwo. W czasie wojny dzieci nie chodziły do szkoły, bo szkoły były zamknięte.

Życie w czasie wojny było niespokojne, niepewne i bardzo biedne.

 

  1. Czy jakieś wydarzenie z czasów wojny szczególnie utkwiło Pani w pamięci?

Zapamiętałam szczególnie koniec wojny, kiedy front niemiecki przesuwał się na zachód a do Trzcinicy przyszedł front rosyjskich żołnierzy. W naszym domu kilka dni nocowali żołnierze rosyjscy. Gotowali sobie posiłki. Wszyscy bardzo się baliśmy, ale okazało się, że żołnierze zachowywali się bardzo poprawnie, nawet częstowali nas swoimi posiłkami. Była to zima 1944r., a w maju 1945r. zakończyła się II wojna światowa.

 

  1. Jak się żyło w tamtych czasach? Czy było naprawdę ciężko?

Po zakończeniu II wojny światowej do Trzcinicy zaczęli wracać mieszkańcy, którzy byli wywiezieni do Niemiec na roboty oraz ci, którzy się ukrywali lub wyjechali. Z tułaczki wojennej powrócił mój brat, chudy i zmęczony. Ludzie cieszyli się, że jest koniec wojny i z dużą nadzieją pracowali na swoich polach, budowali domy. Żyło się jednak bardzo skromnie, czasem biednie.

 

  1. A jak wyglądała nauka w szkole, jakich języków i przedmiotów uczono?

W 1945 roku rozpoczęła się nauka w szkołach siedmioklasowych. Do szkoły chodziła moja córka. W klasie było dużo dzieci, czasem 3 roczniki. Wtedy wszystkie dzieci uczyły się prawie takich samych przedmiotów, nie uczyły się żadnego języka obcego. W latach pięćdziesiątych zaczęto się uczyć języka rosyjskiego od klasy V.

 

  1. Jak wyglądały wtedy zakupy, czy tak jak dziś?

Po II wojnie światowej Trzcinica rozwijała się. Powstawały nowe sklepy, urzędy, przedszkola, organizacje społeczne np. Kółko Rolnicze, Koło Gospodyń Wiejskich.

 

  1. Czy były jakieś rozrywki, jak spędzano wolny czas?

Ludzie spędzali wtedy czas na zabawach, majówkach, balach karnawałowych. W latach pięćdziesiątych w wiosce założono elektryczność. Słuchaliśmy radia z głośników. Były też nieliczne telefony lokalne i międzymiastowe, aparaty telefoniczne „na korbkę”. W latach sześćdziesiątych tylko bogatsi mieszkańcy Trzcinicy mieli telewizory, a sąsiedzi i znajomi przychodzili do nich oglądać zawody sportowe np. wyścigi kolarskie. Teraz żyje się o wiele lepiej „bogato”, jeździ się pięknymi autami, mieszka w pięknych domach i używa różnych sprzętów domowych.

 

Bardzo dziękujemy za rozmowę, życzymy dużo sił i dużo zdrowia.

 

Ta strona używa cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania - więcej informacji w naszej Polityce Prywatności. [zamknij]